Panie, Ty jesteś światłem i życiem,
ale jak iść do Ciebie, kiedy się jest na dnie?
Oni są ciągle tutaj, ci wykluczeni, pół martwi,
ci, których droga jest bez jutrzenki.
Chcesz, żeby się podnieśli, ruszyli, odsłonili twarze,
ale jak i dla kogo, chcesz, żeby to uczynili?
Wystarczy przecież tak niewiele
aby oddać serce tym cierpiącym braciom:
spojrzenie przechodnia, cierpliwość pielęgniarki.
Sąsiad, który powie zwyczajnie “dzień dobry”
pracownicy socjalnej, która dzień w dzień zaczyna swoją pracę.
Są tysiące, których trzeba połączyć więzami miłości.
Czerpią ze źródła życia i razem
idą z Twoimi poranionymi dziećmi.
Panie, pozwól wszystkim Twoim sługom
postępować z braćmi i siostrami
na Twojej drodze do szczęścia.
ks.Hubert Renard