Widzisz Panie:
Muszę zrobić mały rachunek….
Mówisz, że trzeba kochać jeden drugiego. Kochałeś nas?
Zobaczmy, jak to wyglądało.
Opuściłeś wygody Nieba, żeby do nas dołączyć w trudach.
Oddałeś się nam na służbę.
Kiedy ktoś wołał o pomoc, przychodziłeś.
/Są świadkowie; niewidomy, chromy, kobieta cudzołożna…/
Dawałeś nam mnóstwo dobrych rad.
Dwa razy napełniłeś naszą łódź, kiedy nic nie złowiliśmy.
Dałeś nam jedzenie na każdy dzień,
lekarstwo na nasze życie:Eucharystię.
Nie zawahałeś się poświęcić życia za nas.
Obiecujesz nam życie wieczne…..
Lista jest jeszcze długa.
A ja?
Powinienem zrobić podobnie?
Opuścić moje wygody, żeby dotrzeć do cierpiącego?
Oddać się na służbę społeczeństwu, odrzuconym, chorym?
Odpowiedzieć na wezwanie o pomoc? Każdemu?
Poradzić każdemu, kto nie wie co robić?
Pomóc drugiemu napełnić łódź?
Pomóc znaleźć rybę?
Czuwać, żeby każdy na ziemi i wokół mnie miał jedzenie?
Nie uciekać od mojej odpowiedzialności?
Troszczyć się o dobro innych zanim zatroszczę się o swoje?
Jeśli tak to-
jestem jeszcze daleko od tego!
Widzisz? Ciągle jeszcze Cię potrzebuję….
Bardzo!/Yves Garbez/