POP-BREWIARZ CZYLI MODLITWA W BIEGU. WIĘCEJ TUTAJ
Panie, kocham Cię ponad wszystko….ogólnie;
ale o wiele bardziej niż Ciebie
w tej krótkiej chwili, która mija,
tego “Caro”. Albo “Malboro”!
Panie, daję Ci całe moje życie….
ale nie ten mały kawałeczek życia,
nie te trzy minuty….,
kiedy nie mam ochoty zabrać się za pracę.
Panie-zdobyć dla Ciebie miasto,
i całą Francję, i cały świat,
cały wydać się za Twoje królestwo…, ale
nie słuchać dłużej tego nieznośnego człowieka,
który opowiada mi po raz setny o swoich
najdrobniejszych kłopotach.
Tak, jesteśmy bohaterami komedii i to normalne,
że pierwszą publiką powinniśmy być my sami.
Bylibyśmy skłonni myśleć, że to nie ma zbyt
wielkiego znaczenia i że obok
szlachetnych,
silnych,
świętych
jest miejsce dla marionetek i dla błaznów
i że nie chcą oni zbyt narzucać się Bogu.
Nie jest to zbyt wzniosłe,
ale również nie nazbyt męczące
– a to ważne.
Wtedy właśnie powinniśmy sobie przypomnieć,
że Bóg nie stworzył nas dla tego, co ludzkie,
ale dla tej wiecznej i niesłychanej miłości,
jaką kocha od zawsze wszystko, co stwarza.
I w tej wielkiej przygodzie Miłosierdzia
jesteśmy zaproszeni do oddania do ostatniej
nitki,
tego co możemy;
jesteśmy proszeni o śmiech,
kiedy ten dar okazuje się nieudany, skąpy, nieczysty.
Ale jesteśmy także zaproszeni do zachwytu,
ze łzami wdzięczności i radością,
nad tym niewyczerpanym skarbem,
który płynie w nas z serca Boga.
Na tym skrzyżowaniu śmiechu i radości
ustali się nasz niezmącony pokój.
/M.Delbrel/