Istniał sobie pewien człowiek przed wiekami,
co nie zaznał szczęścia, jak niektórzy ludzie,
choć od dziecka w zgodzie żył z przykazaniami –
jego życie upływało w wielkim trudzie.
Myślał, dumał, a że prosty chłop był z niego,
nie rozumiał wielu rzeczy oczywistych –
więc narzekał i wciąż pytał się – dlaczego
właśnie jego krzyż najcięższy jest ze wszystkich?
Gdy raz przysiadł na kamieniu i zapłakał,
to zobaczył tuż przed sobą blask anioła.
Przetarł oczy ,myśląc , że to zjawa jakaś,
ale anioł wcale nie znikł, lecz go wołał.
A po chwili znalazł się w przedziwnym miejscu –
wokół niego same krzyże wyrastały ,
więc porzucił swój ogromny gdzieś tam w zielsku,
aby w zamian wybrać sobie jakiś mały.
Szybko chwycił za najmniejszy – krzyż sosnowy,
lecz on chyba ,tak jak drzewo miał korzenie –
nawet nie drgnął , a więc złapał się za nowy
i po chwili upadł razem z nim na ziemię.
Szukał,mierzył i przebierał kilka godzin,
jednak każdy krzyż był jakiś niewygodny ,
to ugniatał, to na barki mu nie wchodził,
to znów krzyża złoconego nie był godny.
Anioł zerkał i uśmiechał się pod nosem.
Wreszcie człowiek krzyż niewielki dojrzał w trawie
i z radości aż podskoczył : – Ten uniosę!
Ten pasuje! Jego nigdy nie zostawię!
– Widzisz człeku , tyle krzyży przymierzałeś,
a więc teraz będziesz pewnie zaskoczony ,
bo ten oto,który spośród nich wybrałeś –
to twój własny, ten przez ciebie porzucony.
Nie poznajesz? Sam ci krzyż twój wybierałem –
rzekł mu anioł już na dobre rozbawiony.
Jak frak ślubny krawiec szyje ci na miarę,
tak i krzyż ten na twą miarę jest zrobiony.
autorka nieznana,