modlitwy, rozmyślania

Od końca V w świętowano na Wschodzie Zaśnięcie NMP. Mniej więcej w 650 r w Kościele Zachodnim zaczęto czcić jej chwałę w Niebie. O ile Kościół zawsze uważał, ze Maryja jest pierwszym człowiekiem niejako “naprawionym” i okrytym chwałą przez śmierć jej Syna, zanim jeszcze Ten się narodził, to dogmat o Wniebowzięciu ogłosił papież Pius XII w 1950 r.:”na końcu swojego ziemskiego życia Dziewica Maryja została uniesiona z duszą i ciałem do chwały niebieskiej.”
Wniebowzięcie Maryi wynika z Jej boskiego macierzyństwa. Bóg zachował od rozkładu grobu ciało, które nosiło Jego własnego Syna i dało światu dawcę życia.
Podobnie jak macierzyństwo Maryi jest łaską dla całej ludzkości tak Jej Wniebowzięcie jest początkiem wniebowzięcia przez Boga wszystkich ludzi.
Przekazuje Ona ludzkości to boskie życie, które otrzymała, komunię w miłości między Ojcem a Synem w Duchu Świętym. Ale to wszystko dzieje się w bólach rodzenia.
/wg.rozważania ss.Benedyktynek z Opactwa MB z Veniere/

Bóg dał nam dwa zadania:
jedno to wybór, drugie to szansa.
Wybór dobrego życia
i szansa na uczynienie go doskonałym.
/NN/

Są chwile, kiedy trzeba wybrać między własnym życiem pełnią, głębią i całością, a ciągnącą się, degradującą egzystencją, pustą i fałszywą, którą świat w swojej hipokryzji nam narzuca. /O.Wilde/

Piękno człowieka to zaakceptować siebie takim, jakim się jest.
Nie żyć już marzeniami i iluzjami w gniewie i smutku,
niczego już nie próbować, nie szukać ucieczki,
mieć prawo do bycia sobą.
Tak odkrywamy, że jesteśmy kochani przez Boga,
cenni w Jego oczach.
Być może nie jesteśmy wezwani
do zrobienia w życiu rzeczy wielkich,
do błyszczenia jak słońce,
ale jesteśmy wezwani do kochania i bycia kochanym.
Każdy tam gdzie jest i jaki jest,
ze swoimi słabościami i brakami.
Jesteśmy wezwani do przyjmowania i miłości
i przekazywania w ten sposób życia
/Jean Vanier/

Panie, Ty jesteś światłem i życiem,
ale jak iść do Ciebie, kiedy się jest na dnie?
Oni są ciągle tutaj, ci wykluczeni, pół martwi,
ci, których droga jest bez jutrzenki.
Chcesz, żeby się podnieśli, ruszyli, odsłonili twarze,
ale jak i dla kogo, chcesz, żeby to uczynili?
Wystarczy przecież tak niewiele
aby oddać serce tym cierpiącym braciom:
spojrzenie przechodnia, cierpliwość pielęgniarki.
Sąsiad, który powie zwyczajnie “dzień dobry”
pracownicy socjalnej, która dzień w dzień zaczyna swoją pracę.
Są tysiące, których trzeba połączyć więzami miłości.
Czerpią ze źródła życia i razem
idą z Twoimi poranionymi dziećmi.
Panie, pozwól wszystkim Twoim sługom
postępować z braćmi i siostrami
na Twojej drodze do szczęścia.
ks.Hubert Renard